Herbata zielona, nie zawsze superzdrowa

W samych tylko Stanach Zjednoczonych każdego roku podaje się 10 miliardów filiżanek herbaty zielonej. Dla wielu napój ten jest synonimem zdrowia i pozytywnego wpływu na organizm. Niektórzy kwestionują jednak ten pogląd. 

Amerykańscy naukowcy wykazali... 

Jak podaje New York Times raport opublikowany przez niezależne laboratorium badawcze ConsumerLab.com pokazuje, że jedna herbata zielona drugiej nie równa. Badacze przetestowali różne odmiany zielonej herbaty. Wzięli pod lupę napój butelkowany i podawany w restauracjach. Zwrócili uwagę na herbatę ekspresową oraz sypaną. Ich celem była weryfikacja jakości produktu. 

Okazuje się, że w niektórych przypadkach butelkowanego napoju mamy do czynienia głównie z posłodzoną wodą zawierającą z dodatkiem niewielkiej ilości pewnych składników herbaty. Z kolei produkt importowany z Chin (z których przecież pochodzi!) jest często zanieczyszczony ołowiem. 

Przeciwulteniacze rządzą

Takie wnioski mogą być dla wielu problematyczne. Zielona herbata uważana jest bowiem za jeden z najzdrowszych napojów. Jej liście zawierają przeciwulteniacze, które korzystnie wpływają na odchudzanie, a przede wszystkim działają prewencyjnie zapobiegając nowotworom, chorobom serca czy innym schorzeniom. Nawet wtedy, gdy ktoś pije zwykłą herbatę z torebki. Teoretycznie. 

W praktyce jest różnie. Z badań wynika, że niektóre marki, oferowane głównie na amerykańskim rynku i należące do kategorii gotowych napojów butelkowanych, w ogóle nie zawierają niektórych składników zielonej herbaty. Inne zawierają ich znacznie mniej niż deklarują na opakowaniu producenci. Dodatkowo ich działanie wzmocnione jest kofeiną (w ilościach odpowiadającym dwóm trzecim standardowej filiżanki kawy). Inne zawierają tyle cukru, ile znajduje się w połowie puszki gazowanego napoju. 

Nawet 2,5 miligrama na filiżankę

Jeśli ktoś myśli, że herbaty ekspresowe są dużo lepsze, ten srogo się zawiedzie. Jedna z nich zawierała na przykład tyle kofeiny, ile znajduje się w standardowej filiżance kawy. Znacznie bardziej niepokojące jest to, że w wielu odmianach herbaty znaleziono ślady ołowiu. Wprawdzie było go od 1,25 do 2,5 mikrograma na filiżankę, jednak nawet taka ilość jest ważna. 

Herbata, tak jak inne rośliny, absorbuje ołów znajdujący się w zanieczyszczonym powietrzu. Jest jednak pod tym względem znacznie sprawniejsza, więc zawiera go więcej. Ołów gromadzi się na powierzchni liści. 

Ołowiana herbata made in China

Herbata z ołowiem zbierana jest przede w Chinach. Zanieczyszczenie powietrza oraz gleby jest tam tak duże, że wpływa na jakość zbiorów. Badania pokazują, że nawet jedna trzecia herbaty z Chin zawiera więcej ołowiu niż wynoszą dopuszczalne normy. Co ważne, w tych gatunkach, które pochodziły z Japonii, obecności ołowiu nie odnotowano. 

Warto przy tym dodać, że w badanych próbkach występowały na tyle niewielkie ilości ołowiu, że nie są groźne dla zdrowia. 

Jaki płynie z tego wniosek? Miłośnicy herbaty zielonej powinni zwracać uwagę na to, co kupują. Wybierać takie marki, które dają więcej pewności, że produkt będzie rzeczywiście wartościowy. 

Komentarze