Proteza zamiast rozwiązania

Niektóre urządzenia przestają robić na nas wrażenie, nawet jeśli ich sposób działania bardziej kojarzy się z serialem o Jetsonach niż dwudziestowieczną rzeczywistością, która wciąż jest nam bliska. Nie inaczej jest w przypadku promienników elektrycznych, wykorzystujących do przenoszenia ciepła krótkie fale podczerwone. 

Znane, ale nieużywane

Czy jednak jest to aż tak nowoczesne rozwiązanie, jak mogłoby się wydawać? Wbrew pozorom grzejniki tego rodzaju pojawiły się już w czasie II wojny światowej. W tamtym czasie były to raczej jedynie eksperymenty, jednak znajdowały także praktyczne zastosowanie. Armia używała promienników elektrycznych do osuszania farb służących do malowania wyposażenia. W latach pięćdziesiątych w tym samym celu zaczęły stosować tę technologię firmy motoryzacyjne. 

Jedyne, na co trzeba było poczekać dłużej, to grzejniki elektryczne korzystające z właściwości fal podczerwonych. Przyczyn było wiele, wśród nich min. niższe koszty ogrzewania z innych źródeł. Kiedy jednak ceny energii zaczęły rosnąć, pojawiło się zapotrzebowanie na bardziej precyzyjne sposoby podnoszenia temperatury wewnątrz budynków. 

Ceny rosną od lat

Przykładowo, w niektórych regionach Polski ceny ogrzewania wzrosły w ciągu kilku lat nawet o 20 proc. Podobnie dzieje się gdzie indziej. W Wielkiej Brytanii ukuto nawet specjalne pojęcie „ubóstwa energetycznego” oznaczającego brak możliwości finansowania zakupu odpowiedniej ilości ciepła i „śmierci zimowych” czyli zgonów spowodowanych przez niedogrzanie mieszkania. 

Problemy dotykają nawet Stany Zjednoczone, gdzie koszty ogrzewania domów w zimie stają się coraz większym problemem. 

Z tego względu coraz większym powodzeniem cieszą się urządzenia, które pozwalają uefektywnić ogrzewanie. Należą do nich promienniki elektryczne. Główną zaletą urządzeń tego rodzaju nie jest jednak wcale niski koszt zakupu energii (są zasilane prądem, który nie jest najtańszy), ale elastyczność w wykorzystaniu. 

Ogrzewanie elastyczne, nie za darmo

Niezależnie od tego, czy chodzi o pomieszczenia o dużej kubaturze czy o pojedyncze pokoje, wykorzystanie osobnych grzejników na podczerwień może mieć sporo zalet. Po pierwsze, ogrzewamy tylko tę powierzchnię, która ma dla nas znaczenie (na przykład – wokół biurka albo przy sofie). Po drugie, włączamy je tylko wtedy, gdy rzeczywiście jesteśmy w pokoju (a ponieważ szybko się nagrzewają, od razu uzyskujemy odpowiednią temperaturę). Po trzecie wreszcie, regulujemy poziom ciepła według własnych potrzeb. 

W warunkach polskich, gdzie wiele mieszkań korzysta z systemów centralnego ogrzewania (tańszego, ale mniej elastycznego) wykorzystanie grzejników elektrycznych pozwala także na utrzymanie wyższej temperatury w okresach, gdy kaloryfery pozostają zimne. Dotyczy to zwłaszcza późnej wiosny czy wczesnej jesieni. Ale uwaga: jak zawsze, jest coś za coś. 

Ile kosztuje ogrzewanie elektryczne 

Żeby ogrzewanie z wykorzystaniem promienników elektrycznych miało sens z ekonomicznego punktu widzenia, musi być ściśle ograniczone czasowo i przestrzennie. Grzejemy tylko w jednym pokoju, dokładnie w tym czasie, w którym w nim przebywamy. W przeciwnym razie koszty okażą się zbyt wysokie. 

Ogrzewanie zasilane prądem elektrycznym zawsze, z punktu widzenia całego domu, będzie droższe. Wyliczenia pokazują, że koszt ogrzewania sieciowego to około 1,5 tys. zł rocznie. Wykorzystanie gazu ziemnego podnosi cenę do 2 tys. zł rocznie. Energia elektryczna, nawet w wersji trzy fazowej, to koszt ponad 3 tys. zł rocznie dla przeciętnego, liczącego 60 m2 mieszkania. 

Promienniki na podczerwień nie są więc cudownym wynalazkiem pozwalającym rozwiązać problem ciepła w mieszkaniu, a raczej protezą, którą można wykorzystać w trudnych, kryzysowych warunkach. Wszystko jednak kosztem niższego komfortu. Do standardów znanych z serialu o Jetsonach jeszcze nam daleko.