Czy windykator ma serce?

Bądźmy szczerzy - na windykację nigdy nie ma idealnego czasu - albo jesteśmy w okolicy świąt kościelnych, albo państwowych. Albo mamy początek roku, albo długi weekend. Gdyby to wszystko przeanalizować, okaże się, że na idealny moment do windykacji pozostaje jedynie kilkanaście dni w roku, w które zapewne wypadną czyjeś urodziny, imieniny, święta rodzinne czy też choroby dłużnika lub kogoś z jego rodziny.

Anna Gąsiorowska, windykator z 20-letnim stażem, uważa, że rozmowa o długu musi być przeprowadzona w odpowiednim momencie - zarówno dla dłużnika, jak i wierzyciela. "To nie jest tak, że dzwonimy do dłużników o każdej porze dnia i nocy i bez względu na to, co się akurat u nich dzieje, przeprowadzamy z nimi rozmowę. W firmie Negocjator Anna Gąsiorowska nie dzwonimy do dłużników na przykład w święta, choć rzecz jasna, jeśli dłużnikowi w takie dni pasuje rozmowa, to ją odbędziemy, jednak inicjatywa rozmowy w takim terminie musi zawsze wyjść od dłużnika. Jeśli natomiast podejdziemy do windykacji, jak do normalnej usługi, jakich wiele na rynku, to nie ma obawy, że rozmowa z windykatorem tuż przed świętami, popsuje komuś magiczny nastrój. My nie jesteśmy po to, by straszyć czy dołować dłużników, ale po to, by wspólnie dojść do porozumienia odnośnie spłaty zadłużenia".

W mediach nie brakuje opisów, gdzie windykator w sposób chamski odzywa się do dłużnika, straszy go eksmisją czy innymi konsekwencjami niespłacenia zobowiązania w terminie. Anna Gąsiorowska nie stosuje takich chwytów: "Przede wszystkim są one niemoralne, po drugie niezgodne z polskim prawem, a po trzecie - nieskuteczne. Nie zależy mi na tym, by zastraszony dłużnik zgodził się na wszystko, co mu podyktuję. Musi mieć też realną szansę na zrealizowanie tego, na co się zgodził. Zastraszony dłużnik zgodzi się na wszystko, wszystko podpisze, ale następnym razem będzie unikał kontaktu. Dlatego ja stawiam na negocjacje, gdzie obie strony mogą wyrazić swoje stanowisko. Dzięki temu rozmowa ze mną nie jest traumatycznym przeżyciem dla dłużnika". Anna Gąsiorowska dodaje również, że świąteczny nastrój psuje nie tyle rozmowa z windykatorem, co sam fakt posiadania długu. W święta takie niezałatwione finansowe sprawy dają się mocno we znaki, budzi lub wzmaga się poczucie winy.  "W takim przypadku rozmowa z windykatorem będzie swego rodzaju oczyszczeniem, krokiem w stronę wyjścia z tej finansowej i psychicznej pułapki." - zauważa Anna Gąsiorowska, właścicielka firmy windykacyjnej.