„Małpa w kąpieli”, czyli zadziwiająco aktualny wiersz o ignorantach, np. z Zarządu Gazoprojektu

W sytuacji, gdy na co dzień obserwuje się działania szefów Gazoprojektu, które jako żywo przypominają poczynania tytułowej małpy, wiersz nabiera nowych znaczeń i skojarzeń. Zatem gdy małpa odkręciła kurki z wodą, nastąpiła chwilowa euforia. Potem było już tylko gorzej, bo z kranu leciał wrzątek. Bezmyślnie próbowała zatkać kran palcem. Nie radząc sobie z żarem, wyskoczyła z wanny, ale ukrop wylewał się już na podłogę, parząc jej stopy. Nie wiedząc, co się dzieje, nie rozumiejąc ciągu przyczynowo-skutkowego małpa dała dyla z łazienki przez okno, rozbijając przy okazji szybę. W końcowym efekcie podjęta przez nią próba wykonania, wydawałoby się, prostej czynności kończy się olbrzymimi stratami i zniszczeniami dla właścicielki. Natomiast małpa wychodzi z tarapatów szczęśliwa, niemal bez szwanku.
Obserwując poczynania obecnego Zarządu BSiPG Gazoprojekt nie sposób oprzeć się wrażeniu, że właściciele właśnie są poza domem, a tymczasem wewnątrz odbywają się małpie harce.
Pierwszym takim „figlem" (zwanym cięciem kosztów) była likwidacja pracowni geodezyjnej. Na potrzeby tej pseudorestrukturyzacji przeprowadzono analizy, które miały dowodzić słuszności pomysłu. Dziś już wiadomo, że w analizach pominięto całą gamę prac wykonywanych standardowo przez geodetów takich jak aktualizacja map, korygowanie błędnych napisów na mapach, sporządzanie zestawień działek, pozyskiwanie wypisów czy też opracowanie podłużnych profili terenu. Wymienione działania muszą obecnie wykonywać projektanci, których czas pracy kosztuje więcej niż praca geodetów. Warto też dodać, że przez wiele miesięcy bezużytecznie leżał wartościowy sprzęt geodezyjny. Przeprowadzona zmiana organizacyjna przyniosła więc firmie wzrost kosztów i wydłużenie czasu realizacji opracowań. Po wielu miesiącach Zarząd przekonał się o słuszności argumentów wysuwanych przez prowadzących zadania projektowe i przyjął do wiadomości, że jednak skutki tej decyzji były odwrotne od zamierzonych. W najnowszej propozycji zmian strukturalnych przewidziano ponownie miejsce dla geodetów i geologów. Jednak dla właściciela takie testy przeprowadzane na żywym, funkcjonującym organizmie oznaczają wyłącznie spadek konkurencyjności firmy i jej wartości na rynku.
Kolejną „igraszką" Zarządu jest zmniejszenie liczebności działu poligrafii z 7 do 3 osób i próba outsourcingu usług drukowania, plotowania i skanowania dokumentacji projektowej. Już obecnie kierownicy projektów i pracowni zgłaszają problemy wynikające ze zbyt małej obsady we wspomnianym dziale, co skutkuje opóźnieniami w wysyłce dokumentacji do klientów. Dostępne, przeprowadzane już parokrotnie szczegółowe analizy wykazywały, że zlecanie tych usług na zewnątrz będzie dla Biura zdecydowanie niekorzystne finansowo (w skrajnym przypadku koszty wzrosną 3-krotnie). Rekomendacje wynikające z wyżej wymienionych analiz były negatywne, mimo że nie uwzględniały one kosztów ewentualnego, przedwczesnego zerwania umowy, której termin upływa za 2 lata, z dotychczasowym dostawcą drukarek i ploterów oraz konieczności wypłaty odszkodowania umownego. Tymczasem, pomimo braku argumentów za ekonomicznym uzasadnienie takich zmian w dalszym ciągu prowadzone są rozmowy z nową firmą zainteresowaną outsoucingiem poligrafii. Warto nadmienić, że wspomniane rozmowy prowadzone są przez osobę kompletnie niezorientowaną w specyfice usług poligraficznych czy projektowych (z doświadczeniami w sprawach konsularnych), lecz cieszącą się zaufaniem Zarządu. Powstaje obawa, że w kilka miesięcy po przeprowadzeniu takiej reorganizacji ponownie okaże się, że jednak koszty outsourcingu będą dla Biura wyższe od obecnych, a firma poniesie dodatkowo straty związane z przedwczesnym zerwaniem aktualnie obowiązującej umowy. Jest to przykład kolejnych działań godzących w konkurencyjność Gazoprojektu i ukierunkowanych de facto na zwiększanie kosztów stałych firmy, mimo iż wirtualnie w bilansie koszty zostaną przeniesione z pozycji wynagrodzenia do pozycji usługi obce.
Kolejne „swawole" Zarządu to zawieranie umów na leasing „osławionych" jeepów, bezzasadny wynajem pomieszczeń biurowych w Warszawie oraz kontynuacja zatrudnienia „krewnych i znajomych królika" w sytuacji zapaści finansowej spółki. Te comiesięczne, ogromne i trudne do udźwignięcia dla Gazoprojektu koszty powodują systematyczny wypływ środków pieniężnych z firmy, a nie przyczyniają się w najmniejszym stopniu do zwiększenia przychodów. Finanse firmy uszczuplają również przypadki wystawiania faktur przez firmę Prezesa np. za rzekomo autorski plan poprawy zarządzania flotą samochodową na kwotę 25 000 zł netto, który okazał się być kompilacją testów i zestawień przygotowanych przez pracowników biura.
Kolejnym „saltem" jest przedstawiony tuż przed sylwestrem zamysł wprowadzenia następnej struktury organizacyjnej (co budzi wielką trwogę, biorąc pod uwagę poprzednie nieudane wdrożenia). Nawet pobieżna analiza tego konceptu powoduje irytację wśród kierownictwa i obawę przed pogłębieniem się chaosu organizacyjnego. Planowane jest mianowicie rozparcelowanie projektantów z poszczególnych pracowni branżowych tak, by np. jeden architekt, jeden konstruktor, jeden elektryk i jeden technolog trafili do nowo planowanych komórek organizacyjnych tj. biur. Pomysłodawcy pozostają głusi na argumenty, iż w ten sposób zostanie zniszczona możliwość konsultacji wewnątrzbranżowych i nastąpi kompletna dezintegracja poszczególnych branż. Jednocześnie Zarząd nie przedstawił żadnego uzasadnienia, w jaki sposób planowana reorganizacja miałaby wspierać i poprawić organizację prac projektowych. Wydaje się więc, że jeśli opisane zmiany nie zostaną zastopowane, będą kolejnym elementem w układance niszczenia wartości firmy.
Te i opisane we wcześniejszych artykułach „małpie harce" odbywają się pod nieobecność właściciela. Wyznaczył on jednak odpowiednie osoby do Rady Nadzorczej, by sprawowały nadzór nad spółką i działaniami Zarządu. Zdumienie budzi więc fakt, iż mimo przekazywania temu gremium jednoznacznych sygnałów i dokumentów o stanie finansów spółki, paraliżu decyzyjnym, incydentalnych obecnościach Prezesa w biurze, zapaści organizacyjnej oraz marnotrawieniu majątku spółki, organ ten nie podjął żadnych działań. Pierwszy wniosek zaniepokojonych akcjonariuszy Gazoprojektu do Walnego Zgromadzenia i Rady Nadzorczej o odwołanie Zarządu został złożony już w maju 2014 roku! Prawie siedem miesięcy zajęło temu organowi przygotowanie odpowiedzi, która nota bene była zdawkowa i zawierała same ogólniki, a nie wyjaśnienia na postawione zarzuty. Jest to tym bardziej zadziwiające i zasmucające, że w Radzie Nadzorczej zasiada dwóch prominentnych pracowników Gazoprojektu.
Na koniec warto by pokusić się o morał z tej powiastki. Może ich być wiele, zależą przecież od punktu widzenia i siedzenia. Bezsprzecznie jednak na prowadzeniu nieudolnych testów i eksperymentów na firmie najbardziej traci właściciel. Warto więc, by w porę wrócił do domu i okiełznał „małpie harce".
Akcjonariusze PGNiG i Gazoprojekt

Komentarze