Barça i River w finale KMŚ czyli kto zostanie władcą świata?

Przeciwnicy Blaugrany, piłkarze River Plate Buenos Aires zrobią wszystko, by ukraść show Barcelonie, bo stają przed unikalną szansą. Mogą wygrać Klubowe Mistrzostwo Świata jako pierwszy argentyński zespół w historii.

W październiku swoich rodaków na duchu podtrzymywał Cesar Luis Menotti, były selekcjoner reprezentacji Alibcelestes i trener Barcelony. - Z Barcą Luisa Enrique może wygrać każdy - powiedział. - Wiecie, gdyby to była drużyna Guardioli, nie mielibyśmy szans. Sporo zależy od występu Messiego, ale bądźmy poważni. Nawet on i Maradona sami nie wygrywają meczów. Jednostki stoją zawsze niżej od drużyny - mówił Menotti. Argentyńczycy mają obsesję ogrania Barçy, bo wcześniej ani San Lorenzo, ani Estudiantes, ani Boca Juniors nie sięgnęły po Klubowe Mistrzostwo Świata, mimo, że grały w finale. To sprawa prestiżu, ale i pisania nowej historii i wysłania jasnego komunikatu: "spójrzcie, nie udało się wam, tylko my tego dokonaliśmy".  Optymizmu byłego trenera Argentyńczyków nie podzielają bukmacherzy. Dla przykładu – firma Fortuna ustanowiła kurs na River, który wyniósł aż… 18.0. Triumf Barçy to ledwie 1.17.

Barcelona wturlała się do finału dzięki hat-trickowi Luisa Suareza, który błysnął skutecznością w półfinałowym meczu z Guangzhou Evergrade. Mistrzom Hiszpanii nie przeszkodził ani brak Neymara, ani niespodziewane problemy ze zdrowiem Leo Messiego. Rywale kierowani przez Luisa Felipe Scolariego byli statystami w momentami potwornie nudnym meczu. Nawet na chwilę nie zakwestionowali dominacji Barcelony i z kretesem przegrali walkę o finał. No cóż, można było się tego spodziewać, choć z pewnością osłabiona Blaugrana nie zademonstrowała pełni swoich możliwości. Wygrała łatwo i bez wysiłku, choć bez szalonej liczby bramek. - Chcieliśmy zagrać w finale i osiągnęliśmy swój cel - powiedział Luis Suárez po meczu. Wiemy, że drużyny z Ameryki Południowej grają twardo. River Plate nie jest wyjątkiem. To jeden z najlepszych zespołów regionu i nie bez powodu wygrał Copa Libertadores. Musimy w jak najlepszy sposób przygotować się do finału. Bardzo zależy nam na zdobyciu Klubowego Mistrzostwa Świata - mówił Urugwajczyk. Jego drużyna jest rekordzistą w liczbie trofeów wywalczonych w tym turnieju. Ma dwa na koncie i pewnie zmierza po trzecie. Wcześniej zdobywała je w 2009 i 2011 roku. Oba pod wodzą Pepa Guardioli. Teraz stanie przed szansą powtórzenia tego sukcesu w erze Luisa Enrique. Gdyby nie sensacyjnie przegrany Superpuchar Hiszpanii z Athleticem Bilbao, mogłaby wyrównać historyczny rekord sześciu trofeów wywalczonych w 2009 roku. To się jednak nie stanie.

Nie wiadomo, czy w niedzielnym finale zagrają Leo Messi i Neymar. Pierwszy zmagał się z ostrym bólem brzucha. Przed półfinałem z Guangzhou klub wydał oficjalny komunikat, w którym napisał: "Messi nie wystąpi, bo ma problem z kolką nerkową - bólem brzucha często powodowanym przez kamienie nerkowe. Argentyńczyk nie zagra w półfinale Klubowych Mistrzostw Świata, a jego dostępność w kolejnych spotkaniach będzie zależała od testów medycznych i rekonwalescencji". Z kolei Neymar ani razu nie trenował w Yokohamie. Hiszpańskie media podały informację, jakoby miał wystąpić w starciu z River Plate, ale nie od pierwszej minuty. Luis Enrique szykuje swojego napastnika na drugą połowę finałowego starcia.

River awansował do finału dzięki zwycięstwu 1:0 w środowym półfinale z reprezentującym gospodarzy Sanfrecce Hiroshima. Ewentualna wygrana z Barceloną byłaby największym sukcesem trenerskim 39 - letniego Marcelo Gallardo. Młody trener ma znakomitą renomę w Argentynie. Uważany jest za niezwykle błyskotliwego i inteligentnego szkoleniowca nowej generacji, jego nazwisko już pojawiało się w kontekście zastąpienia Gerardo Martino na stanowisku selekcjonera reprezentacji Albicelestes. Odkąd rozpoczął pracę w River Plate w czerwcu 2014 roku, sięgnął z drużyną po cztery trofea: Copa Sudamiercana, Recopa Sudamericana, Copa Libertadores i Puchar Baku Suruga. Wcześniej z sukcesami prowadził Nacional Montevideo, doprowadzając drużynę do mistrzostwa kraju. Autobiografia "El pizzaron de Gallardo", którą wydał niedawno w Argentynie jest już bestsellerem. Można z niej dowiedzieć się, że Gallardo niezwykle ceni Pepa Guardiolę i uznaje go za wielki autorytet. - Jestem po gigantycznym wrażeniem liczby trofeów, po które sięgnął. Analizowałem jego pracę przed przejęciem Barcy. Wszystkie jego wcześniejsze kroki były podobne do moich - niespodziewanie napisał Argentyńczyk.

Gallardo niezwykle ceni Roberta Lewandowskiego. Swojemu napastnikowi Alario zademonstrował film z najlepszymi akcjami Polaka i polecił podpatrywanie jego ustawienia, przyjmowania piłki i zachowywania się bez niej. Dzięki temu w kolejnym spotkaniu zawodnik River strzelił trzy gole. Matiasowi Kranevitterowi kazał podpatrywać Andreę Pirlo. Od nowego roku pomocnik będzie występował w Atletico Madryt. Trafi pod skrzydła Diego Simeone za 7 mln euro.

Dla Gallardo niedzielne zwycięstwo nad Barceloną byłoby spełnieniem największego marzenia i kolejnym dowodem na to, że podąża drogą Pepa Guardioli. To ma go prowadzić do kolejnych trofeów i - kto wie - być może w przyszłości do pracy w Katalonii. Ale zanim zacznie fruwać w chmurach, musi przygotować zespół na najtrudniejsze starcie. Mimo, że Barca ostatnio gubi punkty w lidze, to i tak jest najlepszą drużyną w galaktyce.