Zima (nie) zaskakuje drogowców
Sprawne usuwanie śniegu jest na tyle złożonym przedsięwzięciem, że trudno mówić tu o jakimkolwiek zaskoczeniu, czy też winić anomalie pogodowe. Jak informuje Piotr Makarczyk-Rodkiewicz z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA), przygotowania do zimowego utrzymania dróg prowadzone są przez cały rok, nie tylko zimą.
Dyrekcja, której 16 oddziałów zarządza 18 tys. km dróg, zapewnia, że jest już przygotowana do rozpoczęcia działań na drogach, kiedy tylko będzie to konieczne.
– W pogotowiu mamy: 2500 pojazdów, m.in. pługi, solarki, czy pługi wirnikowe. W 253 magazynach o łącznej pojemności 324 tys. ton zgromadzona jest sól drogowa na ten sezon – mówi Piotr Makarczyk-Rodkiewicz. W centrali i wszystkich oddziałach GDDKiA funkcjonują Punkty Informacji Drogowej (PID), które zbierają informacje o stanie dróg i warunkach ruchu. Ich zadaniem jest też oraz informowanie kierowców i mediów o warunkach ruchu na drogach zarządzanych przez Dyrekcję.
Niezależnie od tego, że kierowcy chcieliby jeździć zimą po idealnie przygotowanych drogach, istnieje ustalona kolejność i tzw. standard odśnieżania decydujący o jakości wykonywanych prac. Priorytet mają drogi krajowe i autostrady, potem wojewódzkie, powiatowe, gminne i wewnętrzne. Związany z tą kolejnością sześciostopniowy standard odśnieżania decyduje o tym, jakie działania podejmowane są podczas trwania opadów, po upływie jakiego czasu po ich ustaniu ma się pojawić efekt tych działań oraz czy droga po odśnieżeniu ma być czarna (z widocznym asfaltem), czy biała (przejezdna, ale pokryta warstwą śniegu). Do tego dochodzi jeszcze kwestia tzw. zwalczania śliskości, czyli posypywanie solą.
GDDKiA zarządza drogami o trzech standardach. W standardzie I jezdnie powinny być odśnieżone i odlodzone na całej powierzchni, łącznie z utwardzonymi poboczami. Po ustaniu opadów, luźny śnieg może pozostawać na drodze do 4 godzin, a błoto pośniegowe do 6 godzin. Gołoledź, szron i szadź muszą być zlikwidowane w ciągu 3 godzin. Służby przystępują do działania także jeszcze przed ich wystąpieniem, kiedy np. drogi są mokre, a prognoza przewiduje spadek temperatury poniżej zera.
W Standardzie II dopuszcza się, by warstwa zajeżdżonego śniegu o grubości nieutrudniającej ruchu, pozostawała na jezdni do 6 godzin. Natomiast w standardzie III, jezdnie powinny być odśnieżone na całej szerokości, ale śliskość zimowa powinna być zlikwidowana tylko na skrzyżowaniach, przejazdach kolejowych, odcinkach dróg o pochyleniu ponad 4 proc. i przystankach autobusowych. Na trasie dopuszcza się występowanie warstwy zajeżdżonego śniegu, która powinna zostać usunięta w ciągu 6 godzin, podobnie jak ewentualne zaspy.
Śniegowa ekonomia
Eksperci zajmujący się odśnieżaniem zapewniają, że z technicznego punktu widzenia całkowite i prawie natychmiastowe usuwanie śniegu z dróg jest możliwe, pociąga jednak za sobą ogromne koszty, których nikt nie jest w stanie ponosić. Nawet przy zachowaniu mniej radykalnych standardów trzeba liczyć się ze sporymi kwotami. Budżet, jaki polskie powiaty przeznaczają na odśnieżanie od lat sięga nawet 1,3 mld zł rocznie. W przypadku samej tylko Warszawy było to np. ok. 100 mln zł w 2010 roku, dla Krakowa 29 mln zł, a dla Poznania – 25 mln zł (dane za Rzeczpospolita).
Zdaniem Dawida Starzycznego, szefa Ogólnopolskiego Centrum Odśnieżania Dachów (OCOD) niezbyt dokładne usuwanie śniegu często nie wynika z braku chęci, czy umiejętności, lecz z kalkulacji ekonomicznej. – Jeżeli w przetargach dotyczących odśnieżania pojawia się zwykle kwota ryczałtowa obejmująca dany okres, czy sezon, to nic dziwnego, że wykonawcy intensywnie myślą o tym, jak te koszty obniżyć – mówi Dawid Starzyczny.
Konieczność ciągłego obniżania kosztów sprawia, że czasem pługi wyjeżdżają na trasę nieco później niż wynikałoby to z warunków drogowych, szczególnie wtedy, gdy ruch i tak jest niewielki (np. w nocy).
– O wygranej w przetargach dotyczących odśnieżania nie powinna decydować wyłącznie cena, ale też doświadczenie w zarządzaniu tym skomplikowanym procesem oraz możliwości techniczne i przerobowe firmy – ocenia Dawid Starzyczny.
Dach pod okiem zarządcy
Aspekty ekonomiczne dotyczą oczywiście także kwestii odśnieżanie dachów budynków, parkingów, czy tzw. stref dostaw sklepowych.
– W przypadku budynków istnieją dwie możliwości – mówi prezes Starzyczny. – Jedno z rozwiązań zakłada, że to my monitorujemy grubość pokrywy śnieżnej, po czym wspólnie klient podejmuje decyzję, czy przystąpić do prac, czy nie. Jeśli decyzja jest pozytywna, w ciągu 3-8 godzin wysyłamy brygadę do pracy. W przypadku drugiego modelu klient sam monitoruje stan dachu i wzywa nas, gdy uzna to za stosowne.
Jedną z trudniejszych kwestii w przypadku odśnieżania budynków jest konieczność przesunięcia zalegającego śniegu w kierunku krawędzi dachu. Budynki w Polsce projektowane są najczęściej na planie kwadratu. Znacznie łatwiej odśnieża się dachy długie i wąskie, ale tych jest u nas niewiele. Dlatego paradoksalnie cena za metr w przypadku odśnieżania dużych powierzchni nie musi być wcale niższa. Wiąże się to z trudnością przetransportowania zalegającego śniegu i przerzucenia go np. przez instalacje odgromowe.
Dla zarządców hal z dachami o dużych powierzchniach dobrym momentem na zawieranie umów z firmami odśnieżającymi jest początek jesieni. Bez względu na to, czy tej zimy przewidywane są wyjątkowo duże opady śniegu, czy też nie – firmy odśnieżające muszą pozostawać w pełnej gotowości. Profesjonaliści w Polsce kosztują od dwóch do nawet 10 zł za metr kw., jeśli dach jest wyjątkowo trudny do odśnieżenia, bądź bardzo mały. Na rynku pojawiają się też oferty wyceniane w granicach złotówki za metr kw., usługi takie mogą jednak być mieć po prostu niższą jakość.
Podmioty zlecające odśnieżanie coraz częściej mają wobec wykonawców bardzo wysokie wymagania. Dotyczy to zarówno dróg, jak i budynków. Klienci oczekują zwykle błyskawicznej reakcji, co w znaczący sposób zwiększa koszty, a czasami nie jest możliwe. Przykładowo, rozpoczęcie pracy na dużej posesji w ciągu godziny od wezwania wymagałoby zakwaterowania pracowników firmy odśnieżającej tuż obok obiektu tak, by mogli oni zareagować niemal natychmiast.
Jeżeli zarządca drogi, przy wyborze firmy nie kieruje się wyłącznie ceną, lecz podchodzi do tego zadania w sposób rzetelny, nie powinny zdarzyć się niespodzianki. Samorządy i właściciele budynków muszą jednak uważać, gdyż w branży sporo jest firm, które podpisują więcej kontraktów, niż są w stanie obsłużyć.
– Niestety, ponieważ na rynku liczy się często przede wszystkim cena, prace te oferują również firmy nie mające żadnego doświadczenia, sprzętu do asekuracji, a często nawet badań wysokościowych – ostrzega ekspert Ogólnopolskiego Centrum Odśnieżania Dachów Artur Czerwiński.
Nie warto zwlekać
Zdarza się, że zarządcy, czy właściciele budynków wstrzymują się z decyzją o odśnieżeniu dachu, bo nagle poprawiła się pogoda lub zapowiadana jest odwilż. Trzeba jednak pamiętać, że wtedy na dachu może powstać pokrywa składająca się ze śniegu i lodu. Jej usunięcie jest znacznie droższe niż usunięcie samego śniegu.
Kto nie odśnieża ten płaci. Zgodnie z art. 117 kodeksu wykroczeń, każdy kto nie wywiązuje się z obowiązku utrzymania porządku w obrębie swojej nieruchomości podlega karze grzywny do 1500 złotych lub karze nagany. Przepis ten dotyczy nie tylko samego odśnieżania, ale także usuwania śnieżnych nawisów, brył i sopli.
Kontrolę odśnieżania dróg, dachów i terenów wokół poszczególnych nieruchomości sprawuje policja, straż miejska oraz nadzór budowlany. Jeśli właściciel posesji nie odśnieża dachu i nie sprawdza jego stanu technicznego, inspektor budowlany ma prawo nałożyć na niego karę w wysokości 500 złotych, a w szczególnych przypadkach nawet skierować sprawę do sądu rejonowego. Inspektor może także, w przypadku realnego zagrożenia, wyłączyć dany budynek z normalnego użytkowania.
Z kolei policja może ukarać niewywiązujących się ze swych obowiązków właścicieli karą do 1000 złotych, a w przypadku skierowania sprawy do sądu grodzkiego grzywną do 5000 złotych. Straż miejska z kolei może nałożyć na nas mandat w wysokości do 500 złotych.
Jeśli odśnieżany dach nie jest z każdej strony osłonięty co najmniej półtora metrową ścianą i znajduje się na wysokości powyżej jednego metra, to każda osoba, która go odśnieża musi mieć uprawnienia do prac na wysokości i być odpowiednio przeszkolona. Podczas odśnieżania dachu lub usuwania śniegu i lodu z elewacji, właściciel lub zarządca nieruchomości muszą też utworzyć specjalne strefy ochronne wokół budynku.
Kto w Polsce odpowiada za odśnieżanie?
Drogi:
- krajowe: Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA)
- wojewódzkie: zarząd województwa- tzw. Rejony Dróg (np. Mazowiecki Zarząd Dróg Wojewódzkich)
- powiatowe: zarząd powiatu- powiatowe zarządy dróg (podstawa prawna: ustawa z 21 marca 1985 r. o drogach publicznych (Dz.U. z 2007 r. nr 19, poz. 115 z późn. zm.).
- gminne/miejskie: odpowiednio: prezydent miasta, burmistrz, wójt, a de facto przedsiębiorstwa usług komunalnych, Miejskie Zarządy Dróg i Mostów (podstawa prawna: ustaw o drogach publicznych i przepisy ustawy z 13 września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (Dz.U. z 2005 r, nr 236, poz. 2008 z późn. zm.).
(Ustawa z dnia 21 marca 1985 r. o drogach publicznych (tekst jedn. Dz. U. z 2007 r. nr 19, poz. 115 z późn. zm.)
- wewnętrzne, dojazdowe, chodniki: właściciel lub zarządca (Prawo budowlane oraz Ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (Dz.U. 1996 nr 132 poz. 622)
Dachy:
- właściciel lub zarządca nieruchomości („Prawo budowlane” (Dz. U. 1994 Nr 89 poz. 414)
Samochody:
– firmy transportowe lub kierujący pojazdem- aby korzystanie z samochodu nie zagrażało bezpieczeństwu osób nim jadących oraz innym uczestnikom ruchu drogowego, nie naruszało porządku ruchu na drodze i nie narażało kogokolwiek na szkodę - art 66 ust. 1 Ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o Ruchu Drogowym (Dz. U. z 2005r. Nr 108, poz. 908 z póź. zm.).
Ogólnopolskie Centrum Odśnieżania Dachów (OCOD) w ciągu ostatnich 9 lat odśnieżyło ok. 2 tys. obiektów o powierzchni od kilkuset do kilkudziesięciu tysięcy mkw. Jako oddział projektowy firmy DAAS Sp. z o.o., dysponuje w sezonie ponad 600 pracownikami w 70 brygadach na terenie całej Polski. DAAS to polska spółka o zasięgu międzynarodowym z oddziałem w Wielkiej Brytanii wykonująca prace na terenie Unii Europejskiej oraz nawiązująca stosunki handlowe na terenie Azji, Stanów Zjednoczonych, Kanady oraz Afryki. Spółka działa od 2004 r. zatrudnia na stałe również 30 wysokiej klasy specjalistów – alpinistów przemysłowych, z których wszyscy posiadają międzynarodowe certyfikaty IRATA (Industrial Rope Acces Trade Association). Uznawane w większości krajów na świecie certyfikaty IRATA obligują do posługiwania się specjalistycznym sprzętem dostępu linowego co pozwala na prace na każdym obiekcie.