Znaki zapytania odnośnie polskiej gospodarki
Przyjrzyjmy się sprawom ogólnym, sprawom dotyczącym nas wszystkich, czyli polskiej gospodarce. Ostatnie dane mówią o poprawie sytuacji gospodarczej w kraju. Odczyty podstawowych danych statystycznych, w zakresie PKB i wyników produkcji można ocenić pozytywnie. Jednak w modelowym cyklu koniunkturalnym, potwierdzeniem rzeczywistego ożywienia gospodarki jest wzrost konsumpcji. Obecne dane wskazują na jej niewielkie ożywienie i to jedynie w sprzedaży produktów konsumpcyjnych trwałych, natomiast nie odnotowaliśmy wzrostu konsumpcji produktów nietrwałych. Pojawiają się więc wątpliwości, czy ten niewielki wzrost konsumpcji nie jest wynikiem doraźnego manewru, spowodowanego wycofaniem oszczędności przez bardziej zamożną część społeczeństwa, z uwagi na niskie stopy procentowe i przesunięciem tych środków w kierunku zakupu dóbr trwałych. Aby wspomniane zmiany miały charakter zmian stabilnych i rozszerzyły się na wszelkie dobra konsumpcyjne, musi nastąpić znaczący spadek bezrobocia, a te jak wiemy, nie spada, a wszelkie prognozy w tym zakresie nie są zbyt optymistyczne. Według ekspertów od makroekonomii, w mijającym roku motorami wzrostu polskiej gospodarki były trzy czynniki fundusze unijne, dobra dynamika gospodarki niemieckiej oraz impuls płynący ze strony polityki fiskalnej (wzrost deficytu finansów publicznych). Niestety, jeśli myślimy o roku 2014, to przy każdym z wyżej wspomnianych czynników pojawiają się znaki zapytania. Fundusze unijne będą mniejsze, możliwości wydatków państwa ograniczone (nowa formuła konstruowania budżetu, limitująca wzrost wydatków państwa), a prognozy krótko i długo terminowe dotyczące gospodarki niemieckiej, od lat siły napędowej polskiej ekonomii, nie przedstawiają się optymistycznie (w długim okresie z powodu radykalnych skutków niżu demograficznego).
Eksperckie głowy szacują jednak, że nasza gospodarka będzie się rozwijać, w tempie stabilnym lecz nad wyraz powolnym - w najbliższych latach wzrost PKB wynosić będzie pomiędzy 1,5 i 3,0 procent. Należy jednak postawić pytanie czy takie tempo jest zadawalające, czy pozwoli na niezbędny wzrost inwestycji, w konsekwencji którego, moglibyśmy liczyć na redukcję bezrobocia i co za tym idzie, wzrost konsumpcji i naszego dobrobytu. To pytania, na które eksperckie głowy odpowiedzi nie dają, a na potwierdzenie wiarygodności swoich ekspertyz, głów swoich nie stawiają.
Autor: Paweł Kosmala, prezes zarządu Górnośląskiego Towarzystwa Finansowego GTF Sp. z o.o.