Dlaczego snowboardziści nie noszą kasków?

Snowboardziści są nawet bardziej niż narciarze sceptyczni wobec kasków. Ci ostatni w większości już się do nich przekonali. Użytkownicy mający na nogach deski snowboardowe wręcz przeciwnie. Badania prowadzone w Stanach Zjednoczonych pokazują, że nawet trzy czwarte z nich nie nosi kasków. Dlaczego?


Liczy się to co w głowie, a nie na głowie


Niektórzy snowboardziści twierdzą, że kaski podnoszą ryzyko związane z jazdą. To pogląd wywodzący się z przekonania, że kierowcy używający pasów bezpieczeństwa jeżdżą szybciej, ponieważ czują się bezpieczniej. Tyle tylko, że takiej zależności nie ma.


Odpowiednie badania przeprowadzili Austriacy. Na stokach koło Innsbrucka postawili wolontariuszy z radarami rejestrującymi prędkość. Obok – innych, którzy wypełniali ze snowboardzistami ankiety. Chodziło o to, żeby zmierzyć zależność między skłonnością do ryzyka a posiadaniem na głowie kasku.


Owszem, ci którzy jeździli szybko wykazywali większą skłonność do ryzyka, jednak nie miało to związku z kaskiem. Ochrona głowy miała wpływ na ich zachowanie taki sam, jak deski snowboardowe – żaden. Liczyły się indywidualne cechy charakteru.


Gogle zawężają, kaski nie utrudniają


A co z drugim argumentem przeciwników kasków? W myśl tej opinii kaski zmniejszają znacząco pole widzenia. Co, oczywiście, wpływa negatywnie na bezpieczeństwo noszących je osób na stoku. Także w tym przypadku przeprowadzono odpowiednie badania.


W 2011 roku grupę snowboardzistów i narciarzy posadzono w goglach, kaskach i innym sprzęcie przed ekranami komputerów. Ich zadanie było proste – nacisnąć przycisk, gdy na ekranie pojawił się obrazek. Efekt?


O ile gogle spowalniały reakcję i zawężały pole widzenia, kaski nie miały na nią żadnego wpływu. I to niezależnie od tego, czy chodziło o ludzi mających na nogach deski snowboardowe czy narty, słuchawki w uszach czy szalik na nosie.


Upadają inni, my jesteśmy wojownikami


Jest jeszcze jedna hipoteza. Otóż większość snowboardzistów (narciarzy zresztą także) po prostu nie spodziewa się wypadku. Przeciwnie, uważają, że mogą szusować ile wlezie, a nieszczęśliwe zdarzenia trafiają się innym. Po co więc nosić kask (który swoje waży, jest ciężki i może nie pasować do wizerunku wojownika stoków)?


Co ciekawe, kaski są mniej popularne wśród początkujących narciarzy i użytkowników desek. Ci, którzy mają za sobą kilka czy kilkanaście sezonów podchodzą do nich znacznie bardziej otwarcie. Być może wiedzą już, że wypadek może przydarzyć się każdemu.


Co z tego wszystkiego wynika? Tyle, że jeśli już ludzie zakładają na nogi deski snowboardowe lub narty, powinni pomyśleć także o czymś na głowę. Nie przyniesie im to żadnej ujmy, nie utrudni jazdy, może jedynie poprawić poziom bezpieczeństwa. Z ryzykiem związanym z tym każdy powinien sobie jakoś poradzić.