Technologia… Dla Dzieci?
Nowa rzeczywistość
Dostęp dzieci do nowych technologii to temat rzeka, która zebrała po obu swych stronach zwolenników oraz zagorzałych przeciwników. Niezależnie od tego, która racja jest nam bliższa, nie unikniemy zderzenia z tematem, gdyż młode pokolenia nie znają świata bez elektroniki użytkowej. Od najmłodszych lat mają z nią styczność i korzystają z udogodnień jakie niesie. Nie da się ukryć, że rozsądne korzystanie z nowinek technologicznych wspiera manualny i umysłowy rozwój dziecka. Sztuką jednak jest znaleźć złoty środek pomiędzy korzystaniem z zalet świata wirtualnego i rzeczywistego.
Warto śledzić publikowane opinie psychologów i znawców tematu dotyczące relacji dzieci - najnowsza technologia. Obecnie przeprowadza się wiele badań i obserwacji, dzięki którym dowiadujemy się w jakim wieku maluchy rozpoczynają korzystanie z telefonów komórkowych czy laptopów, na jakim poziomie jest ich wiedza na ten temat, ile czasu dziennie poświęcają na przeglądanie stron internetowych, itd. Okazuje się, że często radzą sobie lepiej niż ich rodzice, normą z kolei jest sytuacja, kiedy to dorosły zwraca się do dziecka o pomoc np. w konfiguracji telefonu.
Z myślą o najmłodszych…
Nie ma sensu demonizować technologii, która ostatecznie stanowi dla wielu narzędzie pracy. Podobnie będzie z naszymi dziećmi, niech więc pod czujnym okiem opiekunów poznają jej uroki. Właśnie w takim celu wiele firm i instytucji wprowadza na rynek produkty stanowiące nowinki techniczne/elektroniczne, które projektowane są z myślą o najmłodszych. Przykładem jest wyszukiwarka internetowa KidRex. Jej twórcy postawili sobie za cel bezpieczeństwo dziecka w sieci. Dzięki zastosowanym filtrom maluchy nie trafią na strony o nieodpowiednich treściach. Jeśli jednak okaże się, że nasz mały informatyk znalazł witrynę, której nie powinien oglądać, można to zgłosić poprzez odpowiedni formularz, w skutek czego jej adres trafi do bazy stron zakazanych. Takie rozwiązania z pewnością przemawiają na korzyść technologii i uspokajają zatroskanych rodziców.
Kiedy mowa o Internecie i komputerach w kontekście dzieci, nie sposób przemilczeć tematu gier. To niesamowity biznes, wielkie pieniądze, niebotyczne ilości sprzedawanych płyt, których głównym celem jest dostarczenie rozrywki, ale i nauki. Rynek gier i programów komputerowych oferuje nam wiele propozycji z zakresu nauki języka, ortografii, szybkiego czytania, itp. Okazuje się, że kiedy dysponujemy odpowiednim sprzętem możemy się dzięki niemu uczyć się także sztuk walki czy tańca. Możliwości są nieograniczone, choć nie ma się co oszukiwać, dzieci najczęściej sięgają po czystą rozrywkę. To jednak także ma swoje dobre strony. Gry komputerowe rozwijają koordynację wzrokowo-ruchową, pomagają w nauce języka angielskiego (ponieważ często nie mają polskiego menu) a ponadto są ciekawą formą spędzania wspólnego czasu z rodzicami, np. w deszczowe popołudnia lub zimowe wieczory. Kiedy ustali się czas jaki milusińscy mogą przeznaczyć na tego typu rozrywki okazuje się, że „nie taki diabeł straszny”.
Coraz częściej można dostrzec w rękach dzieci telefony komórkowe i smartfony. Z jednej strony powodowane jest to presją rówieśniczą, nakazującą nie pozostawać w tyle za kolegami. Z drugiej jednak umożliwiają kontakt, co ułatwia rodzicom wypuszczanie pociech „spod klosza”. Choć niewątpliwie wpływają na poczucie bezpieczeństwa, telefony w rękach dzieci to przede wszystkim gadżety pełne przeróżnych aplikacji. Nie da się ukryć, że maluchy częściej radzą sobie lepiej z tą technologią niż ich rodzice. Podobnie rzecz się ma w przypadku laptopów, które obsługują coraz młodsze dzieci. W Polsce to często szokuje, a nawet oburza, za to w szwedzkiej gminie Ale (k. Göteborga) za pieniądze z budżetu gminy kupiono laptopy dla 1,1 tys. uczniów pierwszych, drugich i trzecich klas. Dzieci dostały laptopy na własność, mogą je zabierać do domu, ale główny cel to zajęcia z nimi w szkole. Jak widać uważa się tam, że jest to przydatne narzędzie do nauki, ale i ufa się dzieciom, że będą korzystały z niego we właściwy sposób.
… i ich rodzicach
Rodzice, zarówno przyszli, jak i obecni, są również ważną grupą odbiorczą producentów technologicznych nowinek. Niektóre z nich ułatwiają pielęgnację i wychowanie potomków, a inne stanowią wymyślny gadżet. Do najciekawszych można zaliczyć urządzenie diagnozujące zdrowie mamy i dziecka m.in. przy użyciu domowych zestawów USG. Można za jego pomocą posłuchać bicia serca płodu i innych odgłosów wydobywających się z brzucha, a nawet nagrać te dźwięki na pamiątkę. Mowa o PreVue, czyli domowym USG. Jest to pas z LEDowym ekranem umieszczanym na brzuchu przyszłej mamy, dzięki czemu można podglądać jak dziecko śpi, ziewa, kopie i robi inne pasjonujące rzeczy. Zgodnie z zaleceniami specjalistów będzie go można używać jedynie przez ok. 10 min dziennie (ostrzeżenie o przekroczeniu czasu będzie się pojawiało na monitorze). Produkt jest na razie w fazie badań, ale niewątpliwie zyska nabywców.
Do innych, mniej zaawansowanych, technologii dla rodziców należy elektroniczna niania. Być może straciła już status nowości, jednak zyskała uznanie rodziców, którzy chętnie z niej korzystają, zwłaszcza jeśli mieszkają w piętrowym domu. Nowinką jest za to urządzenie rozpoznające przyczynę płaczu dziecka. Podobno jest ich pięć: znużenie, głód, znudzenie, rozdrażnienie i stres. Działanie tego „tłumacza płaczu” jest niezwykle proste: umieszcza się go w odpowiedniej odległości od płaczącego malca i czeka aż wskaże nam powód rozpaczy. Proste? Jak rogalik!
Okazuje się, że rodzice często korzystają z różnego rodzaju aplikacji na smartfony, które są w stanie skupić uwagę szkraba w sytuacjach, kiedy trudno o inne rozwiązania, czyli np. w restauracji, kolejce w sklepie czy autobusie. Starsze dzieci zainteresują się grami, zgadywankami czy kolorowankami natomiast młodsze np. melodyjkami. Prawda jest taka, że kilkumiesięczne dziecko zadowoli się samym faktem trzymania takiego sprzętu w łapkach. Aby nie narażać rodziców na uszkodzenie drogiego sprzętu, popularny producent zabawek włączył do swojej oferty gumowy futerał na smartfony. Pełni on funkcję gryzaka i grzechotki, natomiast specjalna plastikowa osłona zabezpiecza ekran przed wodą, ewentualnie śliną. Słowem – dla każdego coś dobrego.
Przykładem technologii dedykowanej rodzicom nieco starszych dzieci są coraz popularniejsze e-dzienniki. Pozwalają na regularną kontrolę postępów w nauce oraz frekwencji podopiecznych bez odwiedzin szkoły i rozmów z nauczycielami poszczególnych przedmiotów. Okazuje się jednak, że sami uczniowie równie chętnie korzystają z możliwości przejrzenia swoich wyników. Z pewnością stały dostęp do nich pozwala na lepszą organizacje pracy i skupieniu sił na „kulejących” dziedzinach.
Jak widać wsparcie technologii jest dla nas rzeczą powszechną. Choć zawsze znajdą się sceptycy twierdzący, że dziecko powinno bawić się jedynie drewnianymi klockami, jej rola w naszym życiu będzie z upływem czasu coraz większa. Ostatecznie do tego właśnie dąży rozwój cywilizacyjny. Być może lepiej nie skupiać się na ograniczaniu dostępu do nie zawsze dobrze znanej nam technologii lecz otworzyć się na nią i dokonać wyboru odpowiednich oprogramowań, które pozytywnie wpłyną na rozwój dziecka. Jednak należy przy tym pamiętać, że żadna technologia nie zastąpi wsparcia i miłości rodziców.
źródło: Technologia… Dla Dzieci?