Obowiązkowe alkomaty? Bezpieczeństwo, koszty, normy…
Wcielenie w życie tej ostatniej propozycji oznaczałoby dodatkowy koszt dla kierowców. Kłopoty sprawić może jednak też m.in. kwestia norm i certyfikatów.
Rząd Donalda Tuska przedstawił wstępny pakiet propozycji, mających doprowadzić w założeniu do wyraźnego zmniejszenia ilości nietrzeźwych osób zasiadających za kierownicą samochodu.
„Musimy tak zmienić prawo, aby uzyskać efekt prewencyjny, aby jak najmniej ludzi pijąc decydowało się siadać za kółkiem” – powiedział premier Tusk.
Najważniejsze propozycje rządu to wprowadzenie zakazu prowadzenia pojazdu na okres 3-15 lat dla osoby, która pierwszy raz zostanie przyłapana na jeździe po alkoholu, oraz obowiązku wpłaty przez taką osobę nawiązki w wysokości 5-100 tys. zł. Jazda bez stosownych uprawnień miałaby być traktowana jako przestępstwo (aktualnie jest to tylko wykroczenie). Każdy kierowca zostałby zobowiązany do posiadania w aucie alkomatu bądź alkotestu (alkomatu jednorazowego użytku).
Obowiązek posiadania alkomatu miałby – jak stwierdził premier – ograniczyć występowanie tzw. przypadkowych nietrzeźwych, czyli osób prowadzących samochód (np. rano, po zakrapianej imprezie) z myślą, że są już całkowicie trzeźwe.
Jaka jest skala zagrożenia?
Z oficjalnych statystyk wynika, że polskie drogi są coraz bezpieczniejsze, a ilość nietrzeźwych kierowców z roku na rok jest niższa. Taki stan rzeczy pokazują dane publikowane cyklicznie przez Komendę Główną Policji.
W ubiegłym roku zanotowano nieznaczny spadek liczby wypadków drogowych. Nieco mocniej poprawiły się natomiast statystyki dotyczące kierowców znajdujących się pod wpływem alkoholu. Policja tłumaczy, że to głównie efekt aż czterokrotnego zwiększenia (w przeciągu ostatnich czterech lat) ilości kontroli drogowych. W 2013 r. przeprowadzono ich aż 9 mln.
„Działania te przynoszą wymierne efekty, mimo znaczącego wzrostu liczby kontroli policjanci ujawnili mniej nietrzeźwych. W całym 2013 roku funkcjonariusze zatrzymali w sumie 162 090 nietrzeźwych kierujących. Jeszcze w 2011 roku liczba ta sięgała 183 488, a w 2012 171 020. Świadczy to nie tylko o większej świadomości samych kierujących, a przede wszystkim o większej skuteczności polskich policjantów” – czytamy w wydanym na początku stycznia komunikacie KGP.
Otwartym pozostaje pytanie, czy i jak obowiązek posiadania alkomatów wpłynąłby na skalę zjawiska zasiadania pod wpływem alkoholu za kierownicą samochodu.
Koszty
Po polskich drogach realnie jeździ obecnie ok. 17 mln samochodów (wg danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego za rok 2012), ale ilość zarejestrowanych aut jest znacznie wyższa i wynosi 25 mln. Wprowadzenie obowiązku posiadania alkomatu będzie oznaczać dla nich oczywiście nowy wydatek, chociaż sama obecność alkomatu w pojeździe także może przynieść kierowcom pewne korzyści.
„Rynek alkomatów jest dosyć mocno zróżnicowany, tak samo zresztą jak ich ceny, dokładność pomiaru oraz jakość. Najmniej kosztują alkomaty jednorazowe, zwane też alkotestami. Alternatywą są urządzenia wielokrotnego użytku, gwarantujące dużo dokładniejszy pomiar. W sklepach znaleźć można alkomaty amatorskie, czyli półprzewodnikowe, oraz elektrochemiczne, cechujące się większą czułością” – tłumaczy Rafał Bierawski, specjalista ds. sprzedaży w sklepie internetowym autostory.pl, oferującym m.in. alkomaty.
Najtańszy alkomat jednorazowego użytku kosztuje ok. 6 zł. Jeśli więc każdy właściciel realnie używanego samochodu miałby się w taki sprzęt wyposażyć – koszty wyniosą w sumie ok. 102 mln zł. Najtańszy dostępny na polskim rynku alkomat jest jednak dedykowany Francji i przystosowany do obowiązującej tam wartości granicznej (stężenie alkoholu we krwi na poziomie 0,5‰). Dla Polski tymczasem dopuszczalny limit to 0,2‰, a przystosowane do takiego wskaźnika alkomaty jednorazowe kosztują z reguły więcej, przeciętnie 10-20 zł za sztukę. Jeśli wziąć to pod uwagę, całkowity koszt wyniósłby łącznie ok. 170-340 mln zł. Jeżeli natomiast w alkomaty mieliby się zaopatrzyć właściciele wszystkich zarejestrowanych w kraju samochodów, całościowy wydatek wzrósłby do 250-500 mln zł.
Pewien odsetek kierowców z pewnością wybrałby urządzenia wielokrotnego użytku, a te kosztują – w zależności od rodzaju i modelu – od kilkudziesięciu do kilku tysięcy złotych. Wydatki okazałyby się więc najprawdopodobniej wyższe i wyniosłyby – w pierwszym roku obowiązywania nowych regulacji – w sumie powyżej 1 mld zł.
Problem z normami
Na razie rząd nie przedstawił żadnego konkretnego projektu, a zmiany w prawie będą przypuszczalnie odnosić się też do norm/wymagań technicznych, jakie miałyby spełniać alkomaty. Pod tym względem rynek jest obecnie mocno zróżnicowany.
„Jeżeli rząd wprowadzi ściśle określone wytyczne dotyczące dokładności pomiaru – część produktów zapewne zniknie z rynku. Kłopotliwa z tego punktu widzenia okazać może się też sprawa norm i certyfikatów. Przykładowo, w sklepie autostory.pl sprzedajemy alkomaty różnego typu. Jeden model posiada certyfikat niemieckiego ośrodka TÜV, a inny z kolei przeszedł testy Amerykańskiego Departamentu Bezpieczeństwa Drogowego. To oczywiście nie wszystko, bo są też np. certyfikaty/atesty FDA Amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków czy TF francuskiego LNE” – tłumaczy Bierawski.
Dokładne określenie wymogów technicznych może – zdaniem Bierawskiego – poskutkować także szeregiem zmian na rynku producentów alkomatów i alkotestów. Część z nich przypuszczalnie wzmocni się, a pewna grupa straci.
Reakcja opinii publicznej na propozycję wprowadzenia nowego obowiązku okazała się sceptyczna. Jeśli ostatecznie rząd zdecyduje się na realizację swoich zapowiedzi, to – poza koniecznością poniesienia przez kierowców dodatkowych kosztów (refundacja lub zwrot wydatków przez państwo są raczej wykluczone) – pewne kontrowersje wzbudziłaby sprawa ustalenia norm technicznych. Z drugiej strony, rozwiązanie zapewne jednak przyczyniłoby się do poprawy bezpieczeństwa na drogach, chociaż nie sposób przewidzieć, w jak dużym stopniu.