Joga to nie tylko sport
Europejskie zamiłowanie do szufladkowania dosłownie wszystkiego, do nadawania niepotrzebnych etykiet, przyniosło nieoczekiwane rezultaty w przypadku jogi. Od razu bowiem postanowiono, że będzie to uznawane za sport. Zgoda, jest to jakaś aktywność, ale pierwszy zarzut powinien odwoływać się do historii jogi. Nie była ona wcale opracowywana jako doskonały system pobudzania krążenia czy usprawniania działania stawów, ale raczej jako sposób na doskonalenie życia duchowego. Jak większość sztuk wschodu, także joga wiąże to, co materialne, czyli zdrowie, z tym, co nieuchwytne, czyli różnymi rodzajami życiowej energii. Uprawianie jogi jest więc w myśl klasycznego pojęcia nie tyle aktywnością fizyczną, ile raczej swoistą formą medytacji.
Joga nie jest sztuką jednorodną. Niektóre jej odmiany są bardziej, inne nieco mniej dynamiczne, ale wszystkie łączy jedno: w każdym przypadku należy przyjąć określoną pozę i ją przez pewien czas utrzymać. Dla przeciętnego zlaicyzowanego uniwersalnie i niezbyt ciekawego świata wykraczającego poza ekran smartfonu europejczyka nie mają żadnego znaczenia nazwy, jakie tym pozom nadano już dawno, jednak właśnie one są tu kluczem do zrozumienia sensu tej formy aktywności. Joga służyła bowiem jako źródło samodoskonalenia, a pozy „odzwierzęce” miały służyć rozwijaniu konkretnych cech charakteru: cierpliwości, łagodności, wyrozumiałości czy rozsądku.
W starciu kultury Dalekiego Wschodu i Zachodu zawsze powstają „odpryski” - żyjące na zachodzie elementy wschodnich idei, którym jednak dodano zupełnie nowe znaczenie, nową barwę i nową rolę do odegrania. Nie inaczej jest z jogą. Europejczycy, którzy, nawiasem mówiąc, ćwiczą jogę tak, że żaden jej wschodni mistrz nie zauważy rozwoju osobistego, potrafią czerpać z niej inspiracje dotyczące jak najbardziej materialnego świata. Joga jest dla wielu osób formą aktywności prostą, technicznie nieskomplikowaną, doskonałą w swoim przesłaniu. Oczywiście kwestie technicznej łatwości to rzecz bardzo względna, co jednak nie oznacza, że zachodnia interpretacja jogi jest pozbawiona sensu. Właśnie z tej sztuki narodził się między innymi pomysł na buty sportowe Nike Roshe Run.
Buty te charakteryzują się minimalizmem i niemal wręcz nadmierną prostotą, a jednocześnie wielofunkcyjnością. Co ciekawe, jest to także jeden z tych projektów, w których projektanci ustawili sobie bardzo niską granicę górnej ceny gotowego produktu. Było to tylko 70 dolarów, a ponieważ mówimy mniej więcej o roku 2010, kiedy projekt zaczął się formować, to wtedy z łatwością można orzec, że Roshe Run to buty naprawdę dla każdego – oczywiście, jeśli rozpatrujemy kwestie markowego obuwia sportowego
Jednym z nadrzędnych celów jogi jest zawsze dążenie do doskonałości, ale nie przez stwarzanie sobie nowych możliwości rozwoju, ale przez pracę nad tym, co już się posiada, takie kształtowanie charakteru, aby każdego dnia stawał się on lepszy. W przypadku wspomnianych butów ta zasada także znalazła swoje odzwierciedlenie – projektanci Roshe Run mogli korzystać ze wszystkich nowoczesnych technologii, jakimi dysponowała firma Nike, ale but jest mimo wszystko prosty. Nowoczesne technologie wykorzystano w nim praktycznie wyłącznie do tego, aby uczynić go jeszcze prostszym i bardziej uniwersalnym. Ostatecznie przecież joga w komercyjnym świecie zachodniej kultury nie może istnieć na takich samych zasadach, jak na Dalekim Wschodzie, ale sam fakt, że można ją wykorzystać, świadczy o wielkości jej mistrzów.