Pracowite lato w ubezpieczeniach turystycznych
Mam ubezpieczenie i nie zawaham się go użyć
Latem tego roku na zagraniczne wakacje wyjechało około 5 mln Polaków. Według badań prawie 7 na 10 z nich, czyli około 3,5 mln planowało kupić turystyczne ubezpieczenie.
- Powodów tego stanu rzeczy z pewnością jest kilka. Być może najbardziej prozaiczny jest taki, że „równamy do góry”, do standardów bardziej dojrzałych konsumencko rynków Zachodniej Europy. Przeciętny Niemiec czy Francuz nie rusza się na wakacje bez ubezpieczenia turystycznego, a w razie potrzeby nie waha się go użyć – mówi Piotr Ruszowski, dyrektor sprzedaży i marketingu w Mondial Assistance.
Inne powody to rosnąca ubezpieczeniowa świadomość Polaków, rozumienie konstrukcji i znaczenia polis turystycznych i tego, kiedy mogą pomóc. Sprzyja też ich dostępność i łatwość zakupu – nawet jeśli nabycie ubezpieczenia nie znajduje się na górze listy rzeczy do zrobienia przed wyjazdem na wakacje, to jednak możliwość zakupu np. przez Internet, nawet siedząc w domu, wieczorem, dzień przed wyjazdem powoduje, że ta czynność nie „spada” z listy zupełnie.
Od osłuchania po operację serca
Najczęstsze wezwania to prośby o organizację wizyty/konsultacji medycznej za granicą – 64% przypadków. Na drugim miejscu jest zakup leków – 22%, a dalej hospitalizacja, która była potrzebna w 6% przypadków oraz pomoc stomatologa i transport medyczny (po 4%).
Kraje, z których najczęściej wzywano pomoc to – podobnie jak w ubiegłym roku - Niemcy (tutaj zapewne poza wyjazdami turystycznymi duży udział miały te do pracy), Chorwacja (od lat najpopularniejszy kierunek wyjazdów wakacyjnych Polaków), a dalej Bułgaria, Grecja, Turcja, USA, Włochy, Francja.
- Obecne w czołowej dziesiątce USA, to kraj gdzie prozaiczna konsultacja lekarska może kosztować horrendalne dla przeciętnego Polaka kwoty. W przypadku konieczności badań specjalistycznych, hospitalizacji czy transportu medycznego rachunki mogą składać się nawet z sześciocyfrowych liczb. Tego lata realizowaliśmy bardzo wiele takich interwencji, szczególnie w krajach o bardzo wysokich kosztach usług medycznych – mówi Piotr Ruszowski.
Poza typowymi i niegroźnymi urazami turystycznymi zdarzają się też bardziej nietypowe i kosztowne: wysoka gorączka małego dziecka na Wyspach Kanaryjskich (9 tys. zł), ból brzucha na Mauritiusie (13 tys. zł), choroba wysokościowa w Tybecie (25 tys. zł) czy zapalenie wyrostka robaczkowego na Hawajach (70 tys. zł).
W sytuacjach wymagających transportu medycznego do kraju, w zależności od środka transportu, kwoty pomocy medycznej rosły od kilku do kilkudziesięciu czy nawet kilkuset tysięcy złotych.
*Dane w tekście - Mondial Assistance